Wszystko, co do tej pory zrobiłam, to
zlepek przypadkowych zdarzeń, czasami zakończony większym lub
mniejszym sukcesem- ale przypadkowym.
Nic tak naprawdę, tak od
początku do końca zaplanowane, chciane i przemyślane...Czy to źle?
Niektórzy lubią żyć z dnia na dzień, nie martwić się o jutro i
każdego ranka powtarzać sobie „have fun!”.
Znam wielu, którym
wychodzi to bardzo dobrze i świetnie się z tym czują...
Pomiędzy kolejną minutą na
orbitreku, słuchaniem „Back to Bass Tour” i robieniem kompletnie
nieprzemyślanych i przypadkowych rzeczy, natknęłam się na pewien
film. Słyszałam o nim już wcześniej, ale jakoś nigdy nie było
okazji... Julia Child i Julie Powell zainspirowały mnie i zachęciły
do zrobienia czegoś MOJEGO. Choć wielu z Was może wydawać się to
skopiowane żywcem, ja wiem, że jest to tylko mój projekt.
Połączenie pasji dziennikarskiej z kulinarną, dodana nutka podróży
i filmowej nostalgii. Co z tego wyjdzie? Przekonam się za pewnie za
rok...
365 kucharzy , 365 przepisów, 365 dań
w 365 dni.
Moja kulinarna spowiedź, każda z rozgrzeszeniem od innego duchowo-smakowego sługi kulinarnego.
Wierzę, że tym razem się uda!
Moja kulinarna spowiedź, każda z rozgrzeszeniem od innego duchowo-smakowego sługi kulinarnego.
Wierzę, że tym razem się uda!
P.S. Oby nie była to kolejna przypadkowa, do niczego nie prowadząca rzecz.
chef & me...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz