chefs & me
365 kucharzy , 365 przepisów, 365 dań w 365 dni. Moja kulinarna spowiedź, każda z rozgrzeszeniem od innego duchowo-smakowego sługi kulinarnego.
poniedziałek, 9 września 2013
sobota, 7 września 2013
KWESTIA WYBORU - Big Baba
Wielka przyjemność - nie tylko dla Bab !
Uwielbiam cupcake's, ale trafić na naturalne ( bez sztucznych barwników, regulatorów smaku, ect.) nie jest takie łatwe. Kilka razy odwiedzałam Big Babę i mogę przyznać, że są tu jedne z lepszych jakie jadłam.
Dzisiaj wybrałam 3 różne smaki: szarlotka, snickers, czekoladowo-wiśniowe.
Big Baba słynie z tego, że muffiny są robione na miejscu. Dlatego przychodząc do kawiarni nie spodziewajmy się setek babeczek i ogromnego wyboru. Dzięki temu natomiast już na pierwszy rzut oka widać, że nasze babeczki były dosłownie 5 minut temu zrobione. Samo ciasto jest bardzo delikatne, wilgotne i smaczne. Kompletnie nie czuć w nich np. sody ( co bardzo często się zdarza). Najlepsze jest jednak nadzienie każdej muffinki. Niewielką uwagę mam do kremu, gdyż z tych 3 jakie wybrałam, poza wierzchnią warstwą (czyli np cynamonem, kawałkiem batonika, wiśnią) kremy raczej mają taki sam smak.
W SKALI:
SMAK: 9/10 ( jeden mały minus,ponieważ urozmaiciłabym smakowo bardziej krem)
SŁODKOŚĆ 8/10 ( czasami ciut za słodkie)
TRWAŁOŚĆ: 10/10 ( śmiało można je transportować i podać na wieczornym przyjęciu)
WYGLĄD: 10/10
CENA: 9/10 ( widoczne na zdjęciu Baby kosztowały po 6 zł za sztukę )
Uwielbiam cupcake's, ale trafić na naturalne ( bez sztucznych barwników, regulatorów smaku, ect.) nie jest takie łatwe. Kilka razy odwiedzałam Big Babę i mogę przyznać, że są tu jedne z lepszych jakie jadłam.
Dzisiaj wybrałam 3 różne smaki: szarlotka, snickers, czekoladowo-wiśniowe.
Big Baba słynie z tego, że muffiny są robione na miejscu. Dlatego przychodząc do kawiarni nie spodziewajmy się setek babeczek i ogromnego wyboru. Dzięki temu natomiast już na pierwszy rzut oka widać, że nasze babeczki były dosłownie 5 minut temu zrobione. Samo ciasto jest bardzo delikatne, wilgotne i smaczne. Kompletnie nie czuć w nich np. sody ( co bardzo często się zdarza). Najlepsze jest jednak nadzienie każdej muffinki. Niewielką uwagę mam do kremu, gdyż z tych 3 jakie wybrałam, poza wierzchnią warstwą (czyli np cynamonem, kawałkiem batonika, wiśnią) kremy raczej mają taki sam smak.
W SKALI:
SMAK: 9/10 ( jeden mały minus,ponieważ urozmaiciłabym smakowo bardziej krem)
SŁODKOŚĆ 8/10 ( czasami ciut za słodkie)
TRWAŁOŚĆ: 10/10 ( śmiało można je transportować i podać na wieczornym przyjęciu)
WYGLĄD: 10/10
CENA: 9/10 ( widoczne na zdjęciu Baby kosztowały po 6 zł za sztukę )
środa, 4 września 2013
Dzień 20. Cierpka bomba witaminowa.
Polecana jest dla diabetyków z uwagi na obecność kwasu chloro genowego, który spowalnia
absorpcje glukozy. ARONIA - cierpka, kwaśna, barwi ręce - same wady ? NIE, to prawdziwa witaminowa bomba.
Duża zawartość wit. C B1, B2, B6, E, składników mineralnych, antyutleniaczy i mikroelementów sprawia, że uważana jest za najzdrowszy jagodowy owoc na świecie.
Aronia jest też jedynym tak doskonałym źródłem witaminy PP. Jej owoce mają także działanie odżywcze i antytoksyczne.
Tylko ja to połączyć z doskonałym smakiem?
Trochę inna PANNA COTTA z sosem z aronii i truskawek.
Panna Cotta to chyba najszybszy i najprostszy deser- a do tego mój ulubiony.
szklana śmietany 30 %
szklana mleka 2%
cukier waniliowy
2 łyżeczki żelatyny
Żelatynę zalewa zimna woda i odstawiam na parę minut, aż stężeje. Śmietanę i mleko podgrzewam z dodatkiem cukru. Dodaję żelatynę i mieszam, aż się rozpuści. Odstawiam do przestudzenia i dopiero letni płyn wlewam do pojemników. Ja tym razem wlałam do kieliszków i postawiłam lekko pochylone w lodówce. Odstawić musimy na min 2-3 godziny.
Sos: aronie i kawałki truskawek wrzucam na patelnię , dodaję cukier i czerwone półsłodkie wino. Całość podsmażam tak długo, aż zrobi się jednolity, gęsty sos.
Duża zawartość wit. C B1, B2, B6, E, składników mineralnych, antyutleniaczy i mikroelementów sprawia, że uważana jest za najzdrowszy jagodowy owoc na świecie.
Aronia jest też jedynym tak doskonałym źródłem witaminy PP. Jej owoce mają także działanie odżywcze i antytoksyczne.
Tylko ja to połączyć z doskonałym smakiem?
Trochę inna PANNA COTTA z sosem z aronii i truskawek.
Panna Cotta to chyba najszybszy i najprostszy deser- a do tego mój ulubiony.
szklana śmietany 30 %
szklana mleka 2%
cukier waniliowy
2 łyżeczki żelatyny
Żelatynę zalewa zimna woda i odstawiam na parę minut, aż stężeje. Śmietanę i mleko podgrzewam z dodatkiem cukru. Dodaję żelatynę i mieszam, aż się rozpuści. Odstawiam do przestudzenia i dopiero letni płyn wlewam do pojemników. Ja tym razem wlałam do kieliszków i postawiłam lekko pochylone w lodówce. Odstawić musimy na min 2-3 godziny.
Sos: aronie i kawałki truskawek wrzucam na patelnię , dodaję cukier i czerwone półsłodkie wino. Całość podsmażam tak długo, aż zrobi się jednolity, gęsty sos.
sobota, 31 sierpnia 2013
Dzień 19. Danie z patelni
Szybko, prosto i smacznie.
Co zrobić gdy w lodówce ma się pierś z kurczaka , ostatnie 2 plasterki boczku, kawałeczek mozzarelli, w koszyku 1 ziemniaka i 4 pomidory.
Hmmm, trochę się nad tym zastanawiałam. Jakoś na zwykłą panierowaną pierś z gotowanym ziemniakiem nie miałam ochoty- NUDA.
W tym daniu natomiast bardzo istotna jest kolejność wykonywania działań, jak w matematyce.
Ziemniak gotowany? Nie jakoś nie mam czasu. Myję dobrze skórkę i wkładam tak jak jest do mikrofalówki ( z funkcją konwekcji) na 8 minut. W tym czasie myję i przyprawiam pierś z kurczaka - tym razem nie rozbijam. Sól, pieprz, czerwona papryka, curry i lekko polewam oliwą z orzechów włoskich.
Smażę z dwóch stron. W tym czasie wyciągam ziemniak z mikrofali, kroję na pół i wciągam część środka.
Na patelnię wrzucam pokrojony w małe kostki boczek. Dosyć szybko się podsmaża. Faszeruje nim połówki ziemniaków, dodaję kawałki mozzarelli i gałązki rozmarynu. Wkładam na patelnię i tuz obok kładę pomidory na gałązce. Całość przykrywam na 3-4 minuty i dalej smażę na średnim ogniu.
P.S. Ziemniaki i pomidory można lekko posolić (najlepiej gruboziarnistą solą lub morską). A do smaku można dodać także pół główki czosnku.
Co zrobić gdy w lodówce ma się pierś z kurczaka , ostatnie 2 plasterki boczku, kawałeczek mozzarelli, w koszyku 1 ziemniaka i 4 pomidory.
Hmmm, trochę się nad tym zastanawiałam. Jakoś na zwykłą panierowaną pierś z gotowanym ziemniakiem nie miałam ochoty- NUDA.
W tym daniu natomiast bardzo istotna jest kolejność wykonywania działań, jak w matematyce.
Ziemniak gotowany? Nie jakoś nie mam czasu. Myję dobrze skórkę i wkładam tak jak jest do mikrofalówki ( z funkcją konwekcji) na 8 minut. W tym czasie myję i przyprawiam pierś z kurczaka - tym razem nie rozbijam. Sól, pieprz, czerwona papryka, curry i lekko polewam oliwą z orzechów włoskich.
Smażę z dwóch stron. W tym czasie wyciągam ziemniak z mikrofali, kroję na pół i wciągam część środka.
Na patelnię wrzucam pokrojony w małe kostki boczek. Dosyć szybko się podsmaża. Faszeruje nim połówki ziemniaków, dodaję kawałki mozzarelli i gałązki rozmarynu. Wkładam na patelnię i tuz obok kładę pomidory na gałązce. Całość przykrywam na 3-4 minuty i dalej smażę na średnim ogniu.
Dzięki temu, że wszystko zrobione jest na jednej patelni, smaki doskonale się mieszają |
P.S. Ziemniaki i pomidory można lekko posolić (najlepiej gruboziarnistą solą lub morską). A do smaku można dodać także pół główki czosnku.
piątek, 30 sierpnia 2013
KWESTIA WYBORU: tort pomarańczowy
Na pierwszy ogień wzięłam TORT POMARAŃCZOWY Z CUKIERNI SOWA
Cukiernia Sowa to według mnie niekwestionowany lider w słodkich wyrobach. Mogę to napisać z czystą odpowiedzialnością.
Nigdy nie przepadałam za kupnym ciastem czy tortami. A już na samą myśl o śmietanie ( w większości takiej z proszku) przyprawiało mnie o mdłości.
Ten choć kwalifikuje się do moich śmietanowych wrogów, chyba z samą śmietaną ma niewiele wspólnego. A przynajmniej jest to pianka o lekkim śmietanowym smaku, w dodatku w doskonałej proporcji do reszty.
Po pierwszym kęsie wyczuwalna jest ewidentnie nuta pomarańczowa. Widoczna z góry galaretka, także nie jest "na żelatynowana" i twarda. To raczej delikatna polewa galaretkowa. Moim zdaniem jednak kluczem w tym torcie jest ciemne ( idealnie nasączone) ciasto oraz pomarańczowa konfitura.
P.S. I kolejny punkt dla Sowy- niebanalna dekoracja.
W SKALI:
SMAK: 9/10 ( jeden mały minus, bo jednak coś tam śmietanowego jest)
SŁODKOŚĆ 10/10 ( dla moich preferencji doskonały, nie za słodki, w sam raz na upalne przyjęcia)
TRWAŁOŚĆ: 8/10 ( koniecznie musi być w lodówce, niestety na stole też za długo nie powinien stać)
WYGLĄD: 10/10
CENA: 9/10 ( widoczny na zdjęciu tort waży 1,3 kg za co zapłaciłam ok. 60 zł)
Cukiernia Sowa to według mnie niekwestionowany lider w słodkich wyrobach. Mogę to napisać z czystą odpowiedzialnością.
Nigdy nie przepadałam za kupnym ciastem czy tortami. A już na samą myśl o śmietanie ( w większości takiej z proszku) przyprawiało mnie o mdłości.
Ten choć kwalifikuje się do moich śmietanowych wrogów, chyba z samą śmietaną ma niewiele wspólnego. A przynajmniej jest to pianka o lekkim śmietanowym smaku, w dodatku w doskonałej proporcji do reszty.
Po pierwszym kęsie wyczuwalna jest ewidentnie nuta pomarańczowa. Widoczna z góry galaretka, także nie jest "na żelatynowana" i twarda. To raczej delikatna polewa galaretkowa. Moim zdaniem jednak kluczem w tym torcie jest ciemne ( idealnie nasączone) ciasto oraz pomarańczowa konfitura.
P.S. I kolejny punkt dla Sowy- niebanalna dekoracja.
W SKALI:
SMAK: 9/10 ( jeden mały minus, bo jednak coś tam śmietanowego jest)
SŁODKOŚĆ 10/10 ( dla moich preferencji doskonały, nie za słodki, w sam raz na upalne przyjęcia)
TRWAŁOŚĆ: 8/10 ( koniecznie musi być w lodówce, niestety na stole też za długo nie powinien stać)
WYGLĄD: 10/10
CENA: 9/10 ( widoczny na zdjęciu tort waży 1,3 kg za co zapłaciłam ok. 60 zł)
czwartek, 29 sierpnia 2013
KWESTIA WYBORU czyli testuję co kupuję !
Moje subiektywne opinie na temat kupionych produktów, dań, ciast czy kuchennych narzędzi.
wtorek, 20 sierpnia 2013
Dzień 18. Te nadziane
To danie to upust fantazji, smaku i ...tego co mamy w lodówce.
Pomidory, jabłka, cukinie, grzyby, jajka...ja dziś jednak do FASZEROWANIA wybrałam tradycyjną paprykę.
Składniki:
- duża czerwona papryka
- ryż
- ćwiartka cukinii
- pomidorki cherry
- cebula
- ser cheddar Mlekovita
p.s. w lodówce znalazłam trochę upieczonej piersi kurczaka z wczorajszego obiadu. Będzie idealna a także się nie zmarnuje.
Przecinamy paprykę z góry i wyciągamy cały środek. Warzywa kroimy w niewielkie kostki a w między czasie wstawiamy ryż. I tu moja rada. Ja gotuję go z dodatkiem soli, curry, gałki muszkatołowej i czerwonej papryki. Nie musimy gotować go zgodnie z przepisem, nawet lepiej pozostawić go lekko niedogotowanym. I tak dojdzie w piekarniku podczas pieczenia.
Warzywa lekko podsmażamy na patelni z dodatkiem przypraw. I tu wedle gustu i preferencji smakowych. Ja dodaję sól, pieprz bazylię, oregano i trochę czosnku. Następnie do warzyw dodałam ryż, aby smaki idealnie się ze sobą połączyły.
Piekarnik nagrzałam do temp. 200 st. Wstawiamy już nadziane papryki i włączamy funkcję grilla.
Ważne aby umieścić je poniżej połowy piekarnika.
Na początku ( przez pierwsze 10 min.) piekę je otwarte, dopiero później zakładam paprykowy kapelusik. Dlatego nie usunęłam łodygi.
Po 20 min. mamy gotowe, aromatyczne i przepyszne papryki.
P.S. tuż przed wyciągnięciem z piekarnika posypałam je serem cheddar- dosłownie odrobinkę a świetnie się to razem komponuje.
Pomidory, jabłka, cukinie, grzyby, jajka...ja dziś jednak do FASZEROWANIA wybrałam tradycyjną paprykę.
Składniki:
- duża czerwona papryka
- ryż
- ćwiartka cukinii
- pomidorki cherry
- cebula
- ser cheddar Mlekovita
p.s. w lodówce znalazłam trochę upieczonej piersi kurczaka z wczorajszego obiadu. Będzie idealna a także się nie zmarnuje.
Przecinamy paprykę z góry i wyciągamy cały środek. Warzywa kroimy w niewielkie kostki a w między czasie wstawiamy ryż. I tu moja rada. Ja gotuję go z dodatkiem soli, curry, gałki muszkatołowej i czerwonej papryki. Nie musimy gotować go zgodnie z przepisem, nawet lepiej pozostawić go lekko niedogotowanym. I tak dojdzie w piekarniku podczas pieczenia.
Warzywa lekko podsmażamy na patelni z dodatkiem przypraw. I tu wedle gustu i preferencji smakowych. Ja dodaję sól, pieprz bazylię, oregano i trochę czosnku. Następnie do warzyw dodałam ryż, aby smaki idealnie się ze sobą połączyły.
Piekarnik nagrzałam do temp. 200 st. Wstawiamy już nadziane papryki i włączamy funkcję grilla.
Ważne aby umieścić je poniżej połowy piekarnika.
Na początku ( przez pierwsze 10 min.) piekę je otwarte, dopiero później zakładam paprykowy kapelusik. Dlatego nie usunęłam łodygi.
Po 20 min. mamy gotowe, aromatyczne i przepyszne papryki.
P.S. tuż przed wyciągnięciem z piekarnika posypałam je serem cheddar- dosłownie odrobinkę a świetnie się to razem komponuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)