poniedziałek, 9 września 2013

Dzień 21. Ostro znaczy szcześliwie

Spożywając papryczki chili czujemy piekielną ostrość, która zakrawa wręcz o ból. Ten specyficzny smak powoduje tajemnicza substancja o nazwie kapsaicyna. Odkłada się ona w skórce i nasionach. Jest tak trwała, że nie szkodzi jej ani suszenie, ani gotowanie. Podczas spożywania papryczki, ten alkaloid pobudza receptory odpowiedzialne za uczucie gorąca. Dlatego też masz wrażenie jakby cię coś poparzyło, a mimo to odczuwasz swojego rodzaju przyjemność. Kapsaicyna powoduje pobudzenie układu nerwowego dokładnie tak gdy się oparzymy lub uszkodzimy ciało. Efektem jest sygnał alarmowy o zranieniu wysyłany do naszego układu nerwowego. Organizm śpieszy z pomocą i aby nam ulżyć w cierpieniach rozpoczyna produkcję endorfin, naturalnych substancji wywołujących stan euforii i szczęścia. Ma to również działanie przeciwbólowe.
CZAS NA PRODUKCJĘ ENDORFIN....z KREMEM POMIDOROWYM Z CHILI.
Składniki:
puszka pomidorów bez skórki
wywar z warzyw
papryczka chili 
ostra zielona papryczka
świeża bazylia
grzanka czosnkowa
sól, pieprz


sobota, 7 września 2013

KWESTIA WYBORU - Big Baba

 Wielka przyjemność - nie tylko dla Bab !

Uwielbiam cupcake's, ale trafić na naturalne ( bez sztucznych barwników, regulatorów smaku, ect.) nie jest takie łatwe. Kilka razy odwiedzałam Big Babę i mogę przyznać, że są tu jedne z lepszych jakie jadłam.
Dzisiaj wybrałam 3 różne smaki: szarlotka, snickers, czekoladowo-wiśniowe.
Big Baba słynie z tego, że muffiny są robione na miejscu. Dlatego przychodząc do kawiarni nie spodziewajmy się setek babeczek i ogromnego wyboru. Dzięki temu natomiast już na pierwszy rzut oka widać, że nasze babeczki były dosłownie 5 minut temu zrobione. Samo ciasto jest bardzo delikatne, wilgotne i smaczne. Kompletnie nie czuć w nich np. sody ( co bardzo często się zdarza).  Najlepsze jest jednak nadzienie każdej muffinki. Niewielką uwagę mam do kremu, gdyż z tych 3 jakie wybrałam, poza wierzchnią warstwą (czyli np cynamonem, kawałkiem batonika, wiśnią) kremy raczej mają taki sam smak.




W SKALI:

SMAK:  9/10 ( jeden mały minus,ponieważ urozmaiciłabym smakowo bardziej krem)

SŁODKOŚĆ 8/10 ( czasami ciut za słodkie)

TRWAŁOŚĆ: 10/10 ( śmiało można je transportować i podać na wieczornym przyjęciu)

WYGLĄD:  10/10

CENA: 9/10 ( widoczne na zdjęciu Baby kosztowały po 6 zł za sztukę )

środa, 4 września 2013

Dzień 20. Cierpka bomba witaminowa.

Polecana jest dla diabetyków z uwagi na obecność kwasu chloro genowego, który spowalnia absorpcje glukozy. ARONIA - cierpka, kwaśna, barwi ręce - same wady ? NIE, to prawdziwa witaminowa bomba.
Duża zawartość wit. C B1, B2, B6, E, składników mineralnych, antyutleniaczy i mikroelementów sprawia, że uważana jest za najzdrowszy jagodowy owoc na świecie.
Aronia jest też jedynym tak doskonałym źródłem witaminy PP. Jej owoce mają także działanie odżywcze i antytoksyczne.

Tylko ja to połączyć z doskonałym smakiem?
Trochę inna PANNA COTTA  z sosem z aronii i truskawek.

Panna Cotta to chyba najszybszy i najprostszy deser- a do tego mój ulubiony.

szklana śmietany 30 %
szklana mleka 2%
cukier waniliowy
2 łyżeczki żelatyny

Żelatynę zalewa zimna woda i odstawiam na parę minut, aż stężeje. Śmietanę i mleko podgrzewam z dodatkiem cukru. Dodaję żelatynę i mieszam, aż się rozpuści. Odstawiam do przestudzenia i dopiero letni płyn wlewam do pojemników. Ja tym razem wlałam do kieliszków i postawiłam lekko pochylone w lodówce. Odstawić musimy na min 2-3 godziny.

Sos: aronie i kawałki truskawek wrzucam na patelnię , dodaję cukier i czerwone półsłodkie wino. Całość  podsmażam tak długo, aż zrobi się jednolity, gęsty sos.



sobota, 31 sierpnia 2013

Dzień 19. Danie z patelni

Szybko, prosto i smacznie.
Co zrobić gdy w lodówce ma się  pierś z kurczaka , ostatnie 2 plasterki boczku, kawałeczek mozzarelli, w koszyku 1 ziemniaka i 4 pomidory.

Hmmm, trochę się nad tym zastanawiałam. Jakoś na zwykłą panierowaną pierś z gotowanym ziemniakiem nie miałam ochoty- NUDA.

W tym daniu natomiast bardzo istotna jest kolejność wykonywania działań, jak w matematyce.

Ziemniak gotowany? Nie jakoś nie mam czasu. Myję dobrze skórkę i wkładam tak jak jest do mikrofalówki ( z funkcją konwekcji) na 8 minut. W tym czasie myję i przyprawiam pierś z kurczaka - tym razem nie rozbijam. Sól, pieprz, czerwona papryka, curry i lekko polewam oliwą z orzechów włoskich.
Smażę z dwóch stron. W tym czasie wyciągam ziemniak z mikrofali, kroję na pół i wciągam część środka.

Na patelnię wrzucam pokrojony w małe kostki boczek. Dosyć szybko się podsmaża. Faszeruje nim połówki ziemniaków, dodaję kawałki mozzarelli i gałązki rozmarynu. Wkładam na patelnię i tuz obok kładę pomidory na gałązce. Całość przykrywam na 3-4 minuty i dalej smażę na średnim ogniu.
Dzięki temu, że wszystko zrobione jest na jednej patelni, smaki doskonale się mieszają

P.S. Ziemniaki i pomidory można lekko posolić (najlepiej gruboziarnistą solą lub morską). A do smaku można dodać także pół główki czosnku.

piątek, 30 sierpnia 2013

KWESTIA WYBORU: tort pomarańczowy

Na pierwszy ogień wzięłam  TORT POMARAŃCZOWY Z CUKIERNI SOWA

Cukiernia Sowa to według mnie niekwestionowany lider w słodkich wyrobach. Mogę to napisać z czystą odpowiedzialnością.
Nigdy nie przepadałam za kupnym ciastem czy tortami. A już na samą myśl o śmietanie ( w większości takiej z proszku) przyprawiało mnie o mdłości.
Ten choć kwalifikuje się do moich śmietanowych wrogów, chyba z samą śmietaną ma niewiele wspólnego. A przynajmniej jest to pianka o lekkim śmietanowym smaku, w dodatku w doskonałej proporcji do reszty.

Po pierwszym kęsie wyczuwalna jest ewidentnie nuta pomarańczowa. Widoczna z góry galaretka, także nie jest "na żelatynowana" i twarda. To raczej delikatna polewa galaretkowa. Moim zdaniem jednak kluczem w tym torcie jest ciemne ( idealnie nasączone) ciasto oraz pomarańczowa konfitura.


P.S. I kolejny punkt dla Sowy- niebanalna dekoracja.

W SKALI:

SMAK:  9/10 ( jeden mały minus, bo jednak coś tam śmietanowego jest)

SŁODKOŚĆ 10/10 ( dla moich preferencji doskonały, nie za słodki, w sam raz na upalne przyjęcia)

TRWAŁOŚĆ: 8/10 ( koniecznie musi być w lodówce, niestety na stole też za długo nie powinien stać)

WYGLĄD:  10/10

CENA: 9/10 ( widoczny na zdjęciu tort waży 1,3 kg za co zapłaciłam ok. 60 zł)

czwartek, 29 sierpnia 2013

wtorek, 20 sierpnia 2013

Dzień 18. Te nadziane

To danie to upust fantazji, smaku i ...tego co mamy w lodówce.
Pomidory, jabłka, cukinie, grzyby, jajka...ja dziś jednak do FASZEROWANIA wybrałam tradycyjną paprykę.

Składniki:
- duża czerwona papryka
- ryż
- ćwiartka cukinii
- pomidorki cherry
- cebula
- ser cheddar Mlekovita

p.s. w lodówce znalazłam trochę upieczonej piersi kurczaka z wczorajszego obiadu. Będzie idealna a także się nie zmarnuje.

Przecinamy paprykę z góry i wyciągamy cały środek. Warzywa kroimy w niewielkie kostki a w między czasie wstawiamy ryż. I tu moja rada. Ja gotuję go z dodatkiem soli, curry, gałki muszkatołowej i czerwonej papryki. Nie musimy gotować go zgodnie z przepisem, nawet lepiej pozostawić go lekko niedogotowanym. I tak dojdzie w piekarniku podczas pieczenia.

Warzywa lekko podsmażamy na patelni z dodatkiem przypraw. I tu wedle gustu i preferencji smakowych. Ja dodaję sól, pieprz bazylię, oregano i trochę czosnku. Następnie do warzyw dodałam ryż, aby smaki idealnie się ze sobą połączyły.

Piekarnik nagrzałam do temp. 200 st. Wstawiamy już nadziane papryki i włączamy funkcję grilla.
Ważne aby umieścić je poniżej połowy piekarnika.

Na początku ( przez pierwsze 10 min.) piekę je otwarte, dopiero później zakładam paprykowy kapelusik. Dlatego nie usunęłam łodygi.

Po 20 min. mamy gotowe, aromatyczne i przepyszne papryki.

P.S. tuż przed wyciągnięciem z piekarnika posypałam je serem cheddar- dosłownie odrobinkę a świetnie się to razem komponuje.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Dzień 17. Śniadanie u....czyli croissant de Paris

Od 176 lat nieprzerwanie królują na śniadaniowych stołach. Francuzi maja totalnego bzika na ich punkcie - to stereotyp? Nie, z mojego doświadczenia, czysta prawda! A ta scena chyba potwierdza wszystko.
Breakfast at Tiffany

Idealny nastrój na cały dzień:
Breakfast at Tiffany's opening scene


Wiele lat temu, kiedy wybrałam się na 3 tygodniową wyprawę po Lazurowym Wybrzeżu, miałam okazję podpatrywać, co jada się tam na śniadania. I nie mam tu na myśli tylko hoteli. Spałam w hotelach, motelach, kwaterach prywatnych a nawet na stacji benzynowej.
Co dzieje się z człowiekiem po zjedzeniu 21 croissantów z dżemem i kawą? No chyba nikogo nie muszę przekonywać, że później przez długi czas nie mogłam na nie patrzeć.

Stereotypowy "Kowalski" na wakacjach podczas śniadania w hotelu pakuje jedzenie, aby przypadkiem, gdy dopadnie go mały głód przedpołudniowy, nie zostać bez potrzeby pozbawionym kilku Euro. My natomiast, ku zdumieniu Niemców ( choć i ci podłapali naszą metodę bardzo szybko), do śniadaniowej restauracji przemycaliśmy w torbie kupioną szynkę czy salami. Niewiarygodne uczucie kiedy owi Niemcy zerkają na ciebie z wymownym spojrzeniem i jedyne co możesz w tej sytuacji powiedzieć to : Bitte greifen Sie zu !

Czas leczy....smaki. Dlatego dzisiejszego dnia dopadła mnie nieodparta chęć zjedzenia...CROISSANTa . Również za sprawą Audrey.

Znalazłam idealny, łatwy ( bo z instruktażowym filmikiem) przepis: http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_francuska/croissanty/przepis.html



Składniki, 14 - 16 rogalików:

2 łyżki + 1 łyżeczka suchych drożdży
70 ml (1/3 szklanki) wody o temperaturze pokojowej
568 g (4 szklanki) mąki pszennej do wypieków (np. tortowej)
50 g (1/4 szklanki) cukru
1 łyżka soli
250 ml (1 szklanka) mleka o temperaturze pokojowej
250 g niesolonego masła średnio schłodzonego
1 roztrzepane jajko

Do moich dodałam czysty marcepan.  Osobiście preferuje ten niemiecki http://www.germangoodies4u.com/baking-ingredients/645-conditorei-jensens-figuren-marzipan.html który jest dostępny u nas w Polsce, przede wszystkim w delikatesach z żywnością z zagranicy.

sobota, 17 sierpnia 2013

Dzien 16. Tylko dla leniwych

Generalnie jestem przeciwniczką dań w proszku. Są niezdrowe a potrawa z nich przygotowana zawsze smakować będzie nieco sztucznie. I jak zwykle od każdej mojej złotej zasady jest wyjątek.
Odkryłam coś co pomogło mi błyskawicznie przygotować obiad a do tego było naprawdę smaczne.

Tym razem poszłam na łatwiznę, ale cóż ....

Leniwe pierogi z jogurtem:


  • mąka - 0.3 szklanki
  • jogurt gęsty - 150 mililitrów
  • świeże truskawki - 200 gramów ( lub inne sezonowe owoce, ważne aby były świeże , nie z puszki)
  • cukier puder - 1 łyżka 
  • cynamon 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Dzień 15. Kolacja z polską królową

Możliwości jest tyle, że chyba najlepszy matematyk by ich nie obliczył. Z serem, z szynką, z warzywami, z jajkiem, z dżemem, z czekoladą, z mięsem, z rybą, z pastą, z kawiorem, ze smalcem...i tak bym mogła wymieniać z czym jada się ...kanapki. Chyba nie podlega dyskusji, że ta potrawa jest królową polskich śniadań i kolacji.

Kanapkowa historia wprawdzie zaczęła się w Anglii w XVIII wieku,  w wielu europejskich krajach, to właśnie te polskie, stały się prawdziwym hitem. Nie wierzycie?  Karierę w Austrii zrobił Franciszek Trześniewski, który w 1902 roku otworzył w Wiedniu bufet dla robotników. Dziś firma sprzedaje 4,5 miliona kanapek rocznie, a polski przysmak, min. kanapkę ze śledziem,  zna 98% wiedeńczyków. Byłam, potwierdzam. Życie na Mariahilferstraße 95 tętni od wczesnych godzin porannych, gdzie przy kilku wysokich stołach można zobaczyć wiedeńczyków wcinających ten polski przysmak. Żaden z nich także  nie potrafi wymówić nazwy lokalu i firmy, dlatego bez wątpienia są to "Die unaussprechlich guten Brötchen" 

Mój dzisiejszy pomysł na kanapkę zdecydowanie odbiega od tego co proponują w Wiedniu, ale wynika to z tego, że o tej porze da się za bardzo kupić świeżego chleba ;)  

Dlatego wykorzystałam to, co mam i tak:

tortilla placek

pomidory cherry
mozzarella w kulkach
polędwica łososiowa
melon
kiełki lucerny
pesto
krem balsamiczny
świeże oregano
szczypta otartego parmezanu
...... zwijamy i gotowe ! :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Dzień 14. Gulyásleves..... ale kocioł !

 
 autor przepisu: oryginalny węgierski

Gulyásleves czyli oryginalna, węgierska zupa gulaszowa. To tylko z pozoru proste danie i zdecydowanie w błędzie są Ci, którzy uważają, że to to samo co leczo czy bogracz. Absolutnie nie!

Jest kilka złotych zasad:

1. prawdziwa węgierska papryka, w kilku odmianach.
2. dobrej jakości wołowina ( nie wieprzowina jak to zwykle się daje)
3. całość gotowana w żeliwnym kotle na ogniu przez minimum 5 godzin


skład:

800 g wołowina (najlepiej w kawałku, nie gulasz z wołowiny)
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżka stołowa tłuszczu
szczypta kminku
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
2 papryki zielone
1 papryka czerwona
1 papryka biała
2 pomidory
1 mały seler
400 g ziemniaków
kluseczki csipetke
węgierska słodka papryka czerwona
węgierska ostra przyprawa do gulaszu



Większej filozofii w gotowaniu nie ma, ważne aby mieć kocioł i gotować to naprawdę długo. Dzięki temu smaki idealnie przejdą, zupa będzie gęściejsza a wołowina idealnie miękka. Sama zdecydowanie polecam najpierw lekko podsmażyć mięso, z części pokrojonych warzyw zrobić wywar, dopiero później dodać wołowinę i resztę warzyw. Kluski oczywiście
na samym końcu, łącznie z ostrą przyprawą.




Aby nadać zupie jeszcze lepszego węgierskiego charakteru, serwowana jest w małych kociołkach z podgrzewaczem ze świeczki. Dzięki temu potrawa znacznie dłużej utrzymuje temperaturę, a przydatne jest to z pewnością kiedy serwujemy ją na ogrodowej imprezie.

Jeżeli szukacie oryginalnych węgierskich kociołków polecam zajrzeć tutaj http://www.kociolkowanie.pl/
Moje były przywiezione prosto z Siofoku, ale na tej stronie są identyczne.

P.S. Pamiętajcie, że zupa gulaszowa im dłużej się gotuje, staje się ostrzejsza. Dlatego rozważnie z dodawaniem pasty paprykowej.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Dzień 13....bo[m]bowe placki

autor: facet i kuchnia

Mój dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim, którzy z własnego wyboru zdecydowali się nie jeść mięsa. I choć sama nie jestem wielbicielem befsztyków, steków, żeberek i golonek, tak kompletnie nie rozumiem, jak można nie zjeść kruchutkiej, chudziutkiej polędwiczki lub indyka ;) Ale wybór to wybór.

Zatem drodzy Vege, nie wiem czy wiecie, ale dokładnie tyle samo białka co mięso, ma bób. W 100 gramach surowego bobu znajduje się aż 26,5 g białka.To w sumie o połowę więcej, niż w jajku na twardo. A dla Vege na diecie- ma także dużo błonnika i potasu. Tak więc, bo[m]bowe warzywo w nowej odsłonie:

Placki z bobu z grillowanym pomidorem i kiełkami lucerny.

  • 1 kg bobu
  • 2  jajka
  • ok. 5-6 łyżek mąki
  • 2 ząbki czosnku
  • sporo świeżych listków mięty
  • sól, pieprz
  • 4 duże pomidory
  • kiełki lucerny
  • oliwa extra vergine
    Na blogu Faceta są one zdecydowanie ładniejsze, ale jak dla mnie to specjalnie pod zdjęcie, bo trochę niedosmażone
(podane proporcje = 15 sztuk) 1. Ugotujcie bób (ok. 15 minut), przecedźcie, przelejcie zimną wodą i obierzcie ze skórki.
2. W blenderze zmiksujcie bób, jajka, listki mięty, sól, pieprz, rozgniecione ząbki czosnku, a także trochę wody, by ułatwić pracę urządzenia.
3. Przelejcie masę do miski, dodajcie mąkę i wymieszajcie całość rózgą. Mąkę dodawajcie do masy stopniowo, aż uzyskacie gęste ciasto o nieco naleśnikowej konsystencji.
4. Smażcie placki z dwu stron na lekko natłuszczonej patelni, aż się zrumienią.
5. W tym czasie usmażcie na patelni grillowej dość grube plastry pomidorów. Z gotowych plastrów najlepiej zdjąć skórkę, która w zasadzie, pod wpływem ciepła, odchodzi sama.
6. Na każdym placku ułóżcie plaster pomidora i porcję kiełków, a całość skropcie oliwą.
Smacznego- ten Facet naprawdę wymyśla genialne przepisy :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Dzień 12. No to...kurka, carbonara ! Piccolo Italia !


Sama jadłam z 7 odmian a raczej wariancji. Jedni twierdzą , że idealna jest z czerwoną cebulą, inni, że z białą. Z białym winem wytrawnym, półsłodkim. Na śmietanie, samym żółtku, całym jajku.
Dlatego ciężko chyba przypisać ją komukolwiek. Dzisiaj na moim stole melduje się carbonara, czyli przysmak alianckich żołnierzy podczas II wojny światowej.

Tym razem moja carbonara zawierała:

- szynka suszona włoska
- pomidory suszone
- kurki
- śmietana
- 1 żółtko
- 1/2 szklani wytrawnego białego wina
- ser grana padano
- świeże oregano
- bazylia
- czosnek
- makaron

**chyba ważna uwaga, wszystko można kupić w Lidlu.

no..kurka, wymaga to dokładności, bo niestety ale nawet kurki kupione w markecie mają dużo piasku. Trzeba zatem, długo i dokładnie płukać. Później wystarczy je pokroić i przesmażyć wraz z czosnkiem i cebulą, dodając sól i pieprz.

Szynkę włoską pokroić w średnie kostki i na osobnej patelni przesmażyć, aż zrobią się lekko chrupie. Dopiero później dodać do kurek i nadal smażyć razem, ale już z dodatkiem białego wina.







Kiedy wszystko się nam zagotuje, dodać śmietanę i żółtko- ciągle mieszając. Na koniec dodać kilka pokrojonych w paski suszonych pomidorów, ale nie za dużo, aby nie zakłócały smaku. Sos - molto bene! Pozostaje tylko przygotować makaron al'dente i  




Bon Appetit ! ;)

środa, 7 sierpnia 2013

Dzień 11. Beautiful Mind, czyli pamiętajcie o borówkach...

autor: Zosia z makecookingeasier.pl

Naukowcy z USA ustalili, że borówki amerykańskie doskonale wpływają na pracę mózgu. Uczeni badali grupę 70. latków. Każdy z nich miał niewielkie problemy z pamięcią. Pierwsza faza badań polegała na piciu codziennie pół litra soku z borówek. Po czterech miesiącach naukowcy przeprowadzili serię testów sprawdzających pamięć. Okazało się, że 70. latkowie lepiej radzili sobie z zadaniami, niż dwanaście tygodni wcześniej. Według naukowców za poprawę pamięci odpowiadały antocyjany zawarte w borówkowym soku.
<źródło: http://www.fakt.pl/Borowki-swietne-na-pamiec,artykuly,81544,1.html >

...a więc myślę i myślę, co by tu z tych borówek zrobić? Szukam w Internecie i przypadkowo trafiam na blog Zosi. I choć często na niego zaglądam, ten przepis wyszperałam dopiero dzisia, aż z 2011 roku.

Jogurtowe placuszki z borówkami i jagodami

Skład:
(przepis na 10-12 placuszków)
garść jagód oraz borówek amerykańskich
2 jajka
1 szklanka jogurtu
1 szklanka mąki 
3 duże łyżki masła
1 łyżka startej skórki z cytryny
1 łyżeczka cukru wanilinowego
2 łyżki cukru
1 łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli

A oto jak to zrobić:
1. Jajka ucieramy z cukrem i jogurtem na białą masę (najlepiej w mikserze). Następnie dodajemy startą skórkę cytrynową i cukier wanilinowy. Masło rozpuszczamy na patelni, a gdy ostygnie dodajemy do masy jajecznej. Mieszamy.
2. Do oddzielnej miski przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. 
3. Ostrożnie łączymy suche składniki z mokrymi, czyli przesianą mąkę z proszkiem i solą oraz masę jajeczną. W tym przepisie, kluczowe jest ręczne mieszanie produktów. Jeżeli użyjemy do tego miksera, w efekcie końcowym ciasto nie będzie puszyste. Przykrywamy na 10-12 minut, aż trochę urośnie. Przed smażeniem dodajemy do ciasta jagody.
4. Rogrzewamy patelnie z odrobiną masła i smażymy placuszki na małym ogniu. W trakcie smażenia, ostrożnie nakładamy borówki amerykańskie (patrz na zdjęciu). Możemy przykryć pokrywką. Po smażeniu, odsączamy tłuszcz za pomocą papierowego ręcznika. Placuszki podajemy z cukrem pudrem.
Komentarz: Jeżeli uznamy, że ciasto jest za gęste, możemy śmiało dodać trochę mleka.
 P.S. Tylko nie zapomnijcie o niczym, bo teoria amerykańskich naukowców, zostanie w Polsce obalona ;)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Dzień 10. ...delektuj się

autor przepisu: kochen & genießen

Upałów dzień następny. Choć zdecydowanie bardziej wolę tak ekstremalną pogodę o tych, które serwuje nam aura zimą, ale 36,6 to już istna gorączka.

Na jednym z moich ulubionych kulinarnych portali znalazłam, coś co jest idealne na taka pogodę jak dzisiaj.

Oryginalny przepis ze strony kochen & genießen

Zutaten für 4 Personen:

  • 4 EL gemischte Nüsse (z.B. Walnuss-, Haselnuss- und Pinienkerne)
  • 500 g Sahnejoghurt (z.B. griechischer)
  • 1 Päckchen Vanillinzucker
  • Saft von 1/2 Zitrone
  • 3–4 EL flüssiger Honig 
  • i z moim dodatkiem: słodkie pomarańcze z cynamonem.
     
    Nüsse in einer Pfanne ohne Fett goldgelb rösten. Herausnehmen und auskühlen lassen.Joghurt mit Vanillinzucker und Zitronensaft cremig rühren. Nüsse grob hacken und mit Honig mischen. Honignüsse und Joghurt abwechselnd in 4 Gläser schichten. Sofort servieren.


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Dzień.9 Komu w drogę temu...przydrożny piknik!

autor przepisu: kulinarni.pl

Ma być szybko, smacznie, tanio i bez problemu. Oto wytyczne jakie dostałam od mojego wakacyjnego teamu. Patrząc, że mamy do pokonania jakieś 600 km, przy lejącym się z nieba żarze, wydawać by się to mogło nie lada wyzwaniem. Kanapki? Nie, zbyt pospolite. Jajka gotowane i pomidory? O nie, to się jadło w latach 80-tych jeżdżąc starym Fiatem. Sałatka warzywna? Trochę problematyczna do zjedzenia w trasie. Ale łącząc to wszytko, mamy idealną....tortillę z  kurczakiem.

A zatem przydrożny piknik czas zacząć. Więc :


Tortilla z kurczakiem ( inspiracja wzięta prosto z kulinarni.pl), świeżo wyciskany sok z pomarańczy a na deser gofry ( tu biję się w pierś, tym razem kupione) z domowej roboty konfiturą z truskawek.

Składniki na 4 porcje:

pszenne placki tortilli
2 piersi z kurczaka
ryż - 1 paczka
pomidor
kukurydza- 3 łyżki
świeża bazylia
sałata lodowa
sos: jogurt naturalny 2 łyżki, łyżeczka ketchupu, łyżeczka musztardy, łyżeczka majonezu, sól ,pieprz ziołowy, papryka słodka, curry.

Kurczaka marynujemy w oliwie z oliwek z dodatkiem miodu,sosu sojowego i musztardy. Kroimy w małe kostki i podsmażamy, aż do uzyskania złocistego koloru. Ryż gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem curry.
Tortille smarujemy sosem, nakładamy ostudzony ryż, następnie kurczaka i mix warzyw. Całość zwijamy w aluminiową folię, a także dla dekoracji w dodatkową serwetkę.


Konfitura z truskawek:  2 łyżki cukru rozpuszczone z łyżeczką wody na patelni, tak by powstał karmel, dodane zmiksowane truskawki i 2 łyżki czerwonego słodkiego wina.