wtorek, 13 sierpnia 2013

Dzień 15. Kolacja z polską królową

Możliwości jest tyle, że chyba najlepszy matematyk by ich nie obliczył. Z serem, z szynką, z warzywami, z jajkiem, z dżemem, z czekoladą, z mięsem, z rybą, z pastą, z kawiorem, ze smalcem...i tak bym mogła wymieniać z czym jada się ...kanapki. Chyba nie podlega dyskusji, że ta potrawa jest królową polskich śniadań i kolacji.

Kanapkowa historia wprawdzie zaczęła się w Anglii w XVIII wieku,  w wielu europejskich krajach, to właśnie te polskie, stały się prawdziwym hitem. Nie wierzycie?  Karierę w Austrii zrobił Franciszek Trześniewski, który w 1902 roku otworzył w Wiedniu bufet dla robotników. Dziś firma sprzedaje 4,5 miliona kanapek rocznie, a polski przysmak, min. kanapkę ze śledziem,  zna 98% wiedeńczyków. Byłam, potwierdzam. Życie na Mariahilferstraße 95 tętni od wczesnych godzin porannych, gdzie przy kilku wysokich stołach można zobaczyć wiedeńczyków wcinających ten polski przysmak. Żaden z nich także  nie potrafi wymówić nazwy lokalu i firmy, dlatego bez wątpienia są to "Die unaussprechlich guten Brötchen" 

Mój dzisiejszy pomysł na kanapkę zdecydowanie odbiega od tego co proponują w Wiedniu, ale wynika to z tego, że o tej porze da się za bardzo kupić świeżego chleba ;)  

Dlatego wykorzystałam to, co mam i tak:

tortilla placek

pomidory cherry
mozzarella w kulkach
polędwica łososiowa
melon
kiełki lucerny
pesto
krem balsamiczny
świeże oregano
szczypta otartego parmezanu
...... zwijamy i gotowe ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz