poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Dzień 14. Gulyásleves..... ale kocioł !

 
 autor przepisu: oryginalny węgierski

Gulyásleves czyli oryginalna, węgierska zupa gulaszowa. To tylko z pozoru proste danie i zdecydowanie w błędzie są Ci, którzy uważają, że to to samo co leczo czy bogracz. Absolutnie nie!

Jest kilka złotych zasad:

1. prawdziwa węgierska papryka, w kilku odmianach.
2. dobrej jakości wołowina ( nie wieprzowina jak to zwykle się daje)
3. całość gotowana w żeliwnym kotle na ogniu przez minimum 5 godzin


skład:

800 g wołowina (najlepiej w kawałku, nie gulasz z wołowiny)
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżka stołowa tłuszczu
szczypta kminku
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
2 papryki zielone
1 papryka czerwona
1 papryka biała
2 pomidory
1 mały seler
400 g ziemniaków
kluseczki csipetke
węgierska słodka papryka czerwona
węgierska ostra przyprawa do gulaszu



Większej filozofii w gotowaniu nie ma, ważne aby mieć kocioł i gotować to naprawdę długo. Dzięki temu smaki idealnie przejdą, zupa będzie gęściejsza a wołowina idealnie miękka. Sama zdecydowanie polecam najpierw lekko podsmażyć mięso, z części pokrojonych warzyw zrobić wywar, dopiero później dodać wołowinę i resztę warzyw. Kluski oczywiście
na samym końcu, łącznie z ostrą przyprawą.




Aby nadać zupie jeszcze lepszego węgierskiego charakteru, serwowana jest w małych kociołkach z podgrzewaczem ze świeczki. Dzięki temu potrawa znacznie dłużej utrzymuje temperaturę, a przydatne jest to z pewnością kiedy serwujemy ją na ogrodowej imprezie.

Jeżeli szukacie oryginalnych węgierskich kociołków polecam zajrzeć tutaj http://www.kociolkowanie.pl/
Moje były przywiezione prosto z Siofoku, ale na tej stronie są identyczne.

P.S. Pamiętajcie, że zupa gulaszowa im dłużej się gotuje, staje się ostrzejsza. Dlatego rozważnie z dodawaniem pasty paprykowej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz